Rachunek zbiorczy

 Wydawało mi się, że największym moim wyczynem ostatnich dwóch lat będzie znalezienie pracy. Nie oszukiwałam się nigdy, wybitnym specjalistą nie jestem, doświadczenie zawodowe mam krótko – mieszane a rynek Malborsko – Sztumski jest, oględnie mówiąc, ubogi. Poza tym mistrzem sprzedaży swojej osoby także nigdy nie byłam. Dwa lata wzlotów i upadków, rozczarowań, czekania, szukania i kilkadziesiąt rozmów kwalifikacyjnych. Znalezienie pracy to pryszcz w porównaniu z wyprawieniem się do pracy rano.

Nie wiem, czy to specyfika małych miast, czy tylko Malborka i Sztumu, jednak żeby znaleźć  pracę szybko trzeba mieć znajomości. Albo cierpliwość. Ponieważ jestem matką dwójki dzieci, założyłam że praca zmianowa odpada. W związku z tym zostaje biur lub urząd. Dwa lata cierpliwości i rozczarowań, gorzkich do przełknięcia pigułek. 

Pracuję już trzeci miesiąc i okres poszukiwań wydaje mi się niczym, przy porannych wyprawach do pracy. Do pracy mam na ósmą, a wstaję przed szóstą by wyrobić się z odstawieniem dzieciaków do placówek. I choć młodszy współpracuje perfekcyjnie – przynajmniej na razie – to starszy doprowadza mnie do szału. Nie istotne, że każde prośby czy polecenia muszę wygłaszać sto razy. Nie obchodzi  małego Gnoma, że się spieszę, że trzeba już wychodzić. Mało istotne szczegóły, a poza tym na każde moje jedno zdanie jest tysiąc bezczelnych odpowiedzi.  

T Y S I Ą C. 

W asyście głupich min u uśmiechów. 

Młodszy nadrabia poranki wieczorami. Za cholerę nie współpracuje, więc wieczorna sesja jogi w zasadzie nie ma szans na zaistnienie, a wszelkie inne rzeczy idą w odstawkę bo trzeba: znaleźć tygrysa, odłożyć tygrysa, przeczytać dwie książki – nie przeczytać, wypić mleko i dwie dolewki, cztery razy pójść do toalety, albo szukać brakującego elementu zabawki, zgubionej książki czy innego cholerstwa..

Moja wkur***** wyobraźnia podpowiada mi rożne scenariusze, zupełnie nie wychowawcze i niehumanitarne. W zasadzie, to nadawały by się na interwencję MOPSu z policją i prokuratorem. Pewnie usłyszeli byście o mnie w telewizji, a wszyscy inni święci rodzice wieszali by na mnie psy i koty. Sąsiedzi wypowiadali by się do kamer Uwagi, że to taka dobra dziewczyna była… 

Kiedyś, jakieś siedem lat temu popełniłam wpis. Wpis stary bo Pana Kraśki nie ma dawno w Wiadomościach, a to dzięki jego obecności (i pana Adama Federa) starzy wtedy oglądali telewizję polską. Jednak mimo, że nastały dziwne czasy, dzieci się rozmnożyły i dorosły, przekaz wpisu jest ten sam. Wywiady będą, i sława będzie…

Dlatego właśnie dziękuję sobie za resztki zdrowego rozsądku jaki jeszcze posiadam, oraz moją intuicję która co rano szepcze mi na ucho o perspektywach, celach, i zmianach. I o tym ile osiągnęłam cierpliwością i spokojem, wbrew wszystkiemu co mi mówiono.  

I że generalnie, na osiemnaste urodziny wręczę synkom rachunek zbiorczy, i wszytko będę miała w kamiennej d…

Źródło: pixabay.com

Ten post ma jeden komentarz

  1. Asia

    Nie zapomnij o walizce albo chociaż o kartonie, żeby Twojej nie brali 😉

Dodaj komentarz