Listopadowy weekend z jogą

Kolejne warsztaty jogi za mną. A raczej za nami, bo im więcej czasu spotykamy się “wokół” jogi, tym trwalsze stają się relacje. Joga rozwija nie tylko fizycznie, wzmacniając nasze ciało. Joga wpływa na postrzeganie siebie, życia i ludzi. Otwiera i wycisza równocześnie. No a joga w Uzdrowisku  to całkiem nowy wymiar. Klimatyczna sala, ciepły kominek, pyszne jedzenie i cwane koty. Już raz cię tam zabrałam, w styczniu,  w głęboki śnieg. Chcesz zobaczyć, jak wyglądały warsztaty późną jesienią?

Przez dziesięć miesięcy sporo zdążyło się zmienić, mimo iż wydawało by się że to niewiele czasu. Nie zmieniła się droga do Uzdrowiska. Z Malborka to trochę ponad 40 minut drogi, która w wesołym towarzystwie zleciała jak szalona. Nie zmieniła się sala, choć we wspomnieniach wydawała się większa. Nie zmieniła się stołówka, choć w styczniu nie było w niej kominka. Nie zmieniły się posiłki – równie smaczne i świeże, jak wcześniej. Nie zmieniła się również ciepła atmosfera stworzona przez uczestników warsztatów, a także uśmiechy, spojrzenia i wesoły rozgardiasz.

Świat do góry nogami jest jakiś lżejszy 😉

W odróżnieniu od stycznia, zmienił się trochę mój udział w tym spotkaniu. Momentami miałam wrażenie, że stoję obok, obserwując wesołe towarzystwo. W zasadzie, gdyby nie moje Czarownice, nie pojechałabym do tego urokliwego miejsca, tyrać ponad siły na czterech dwugodzinnych sesjach jogi. Doszłam do etapu, gdzie moja głowa buntowała się za każdym razem, gdy miałam jechać na zajęcia stacjonarne, a tu wyrwałam się na zintensyfikowany warsztat, pełen uśmiechów, radości z praktyki i czasu spędzonego razem. Chwilami nie mogłam pozbyć się wrażenia scen filmowych rozgrywanych przed moim nosem, na wyciagnięcie ręki, które próbowałam poczuć. Jednak jedyne, co dało mi się osiągnąć, to wystudiowany spokój. Czy to znaczy, że nie bawiłam się dobrze?

Nie. To był bardzo udany weekend, który w jakimś stopniu pokazał nam wszystkim na jakim etapie jesteśmy i ile pracy włożyliśmy w swoją praktykę od stycznia. Pełen smacznego jedzenia, uśmiechu i życzliwości oraz skupienia i wysiłku. Pierwszych zimowych spacerów z daleka od zgiełku codzienności. Przez dwa dni dostałam bardzo dużo cichego wsparcia od moich kochanych dziewczyn, czułam się zaopiekowana i chciana. Do tej pory na samo wspomnienie ogarnia mnie olbrzymie wzruszenie i wdzięczność. Nie znajduję słów by opisać jaką jestem szczęściarą mając swoje Czarownice i ekipę z jogi, której nie wymieniłabym na żadną inną.

Mogąc się cieszyć wspomnieniem warsztatu, klimatem i ludźmi.

Dziękuję ❤

Autorka: Ola J. (Czarownica)

 

Dodaj komentarz