Kiedy przyjdą.

Od dwóch dni żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości. Świat od lat skręcał w stronę, w którą żaden człowiek nie powinien iść. Jednak przepaść między przeciętnym szarakiem a “elitą” po cichutku i konsekwentnie się poszerzała. I poszerza. Pozostaje pytanie, czy Ukraina musi być kolejną krwawą lekcją w historii świata, by (nie)wielcy tego świata zrozumieli, że potrzebujemy więcej Zełenskich niż Dragihi?

Nie śledzę politycznych gierek już od lat, jednak dziś wbrew wszystkim swoim zasadom przeładowałam się informacjami. Czuję ciężar odpowiedzialności, pełznący ze wschodu na zachód. Słyszę, jak brzęczą w kieszeniach politycznych sprzedawczyków dobra luksusowe, okupione krwią zwykłych ludzi.

W trzydziestym dziewiątym była to krew Polaków.

W dwudziestym drugim – krew Ukraińców.

Wszystkim w koło mówię, że nie możemy się bać. Świat tworzą dwie emocje: miłość i strach. Wszystko inne pochodzi od nich. Strach karmi się strachem. Żyje obawami, niepewnością i paniką. I rośnie w siłę. Potrzebuje więcej i więcej, żeby trwać. Jest jak pasożyt.

A miłość? Miłość nie karmi się niczym. Nie musi. Jest silna i czysta sama w sobie.

Dlatego nie możemy się bać.

Kiedy wszystko się wali, a za wschodnią granicą giną ludzie, w imię ambicji chorego człowieka, egzamin z prawdziwego człowieczeństwa zdają zwykli ludzie. Nie boją się desperackich środków, wiedzą czego chcą i czego potrzebują. Po drugiej stronie czekają na nich inni, których serca drżą, bo jeszcze niedawno, niespełna osiemdziesiąt lat temu sami wywalczyli sobie swój kraj. Walczyli o niego uparcie przez sześć lat, rzucając  na szaniec najpiękniejszy kwiat społeczeństwa.

Czy Europa odrobiła lekcje?

Zależy.

Bo Europa nie dzieli się na wschód i zachód. Europa dzieli się na tych “na górze”, robiących “wielką kasę” oraz tych “na dole”, których wartości się nie przelicza.

Jest nie istotna.

Paradoksalnie to oni są najwięcej warci. To właśnie ci maluczcy stają się wielkimi, bo nie boją się działać niesieni falą solidarności i współczucia. Ponoszą największe ofiary, gdy na szczytach władzy, dalej niespiesznie toczy się handel splamiony ludzką krwią.

Punish Putin, not Ukraine!
Punish Putin, not Ukraine!
Kiedy przyjdą podpalić dom,
ten, w którym mieszkasz…
kiedy rzucą przed siebie grom
kiedy runą żelaznym wojskiem
i pod drzwiami staną, i nocą
kolbami w drzwi załomocą –
ty, ze snu podnosząc skroń,
stań u drzwi.
Bagnet na broń!
Trzeba krwi!
“Bagnet na broń” W. Broniewski

Dodaj komentarz