W normlanej firmie.

Zawsze, gdzieś we mnie, drzemał pociąg do biustu. Być może dlatego, że sama cierpię na jego chroniczny niedobór, a po karmieniu piersią asymetria moich piersi przyprawia o drgawki. Na szczęście tylko wtedy, gdy sobie o niej przypomnę. Cały chichot losu polega jednak na tym, że pracuję w firmie, która sprowadza piękne biustonosze marki Panache. Zupełnie nie na mój biust.

Dziewczyny z którymi pracuję, nie mają takiego problemu. Ich biusty wymodelowane przez profesjonalnie dobrane biustonosze prezentują się dumnie, przybrane przepięknymi stanikami. Co więcej, w chwili gdy zjeżdżają do firmy sample na nowy sezon, zaczyna się stanikowa rewia, by każdy fason i nowy kolor sprawdzić na żywym modelu, którym zazwyczaj jest B. Czasem, gdy przychodzi właśnie TEN czas rewii, zastanawiam się, czy kurierzy mają świadomość tego, jakie słodkie widoki minęli o włos…

Dodam jeszcze dla oglądu sytuacji, że miejsce mojej pracy dzieli się na dwa duże pomieszczenia: w jednym jest magazyn w drugim siedzimy my, w porywach do siedmiu dziewczyn.

B. ma cudowną figurę klepsydry, niemal podręcznikową, z perfekcyjnie zarysowaną linią talii. Lekko ciemny kolor jej skóry podkreśla nawet te subtelne kolory, a sample leżą na niej tak, jak nigdy na mnie leżeć nie będą nawet najmniejsze rozmiary modeli Panache. Szyte na miarę, jak spod linijki, idealnie na naszą B.

Akurat mamy okres, gdzie sezon wiosenny wpada do sklepów. Magazyn zawalony paczkami, a ile bielizny leci w Polskę wiedzą tylko dziewczyny. Wyszukuję modele biustonoszy, ćwiczę ich profesjonalne opisy… a ostatnio odszukałam ich zdjęcia na “żywym” biuście B.

Przeglądam fotki z cichym westchnieniem, podziwiając jak staniki pięknie leżą, podkreślają i formują biust modelki. Mruczę w końcu (wydawało by się, że do siebie) z lekkim westchnieniem:

 – B. ma piękny ten swój biust…

Odzywa się D., z równie ledwie zauważalnym westchnieniem:

-No trudno…

Na co pragmatyczna A. wtrąca swoje trzy grosze:

-W normalnej firmie miałabyś sprawę o molestowanie.

-No trudno… – wzdycha ponownie D. Na co zrywam się od biurka, i raźnym krokiem zmierzam do WC mówiąc:

-Pójdę się wypłakać do toalety.

A.: Tylko nie zaczepiaj B.! Idź do tej tu! Nie do magazynu!

Źródło: pixabay.com

 

Ot, w normalnej firmie…

Dodaj komentarz